Radzenie sobie z kryzysem gospodarczym: historia członka PsychAlive

Radzenie sobie z kryzysem gospodarczym: historia członka PsychAlive

Twój Horoskop Na Jutro

Czas praktycznych zmagań może być czasem osobistych korzyści. Jedna z członkiń PsychAlive dzieli się swoją historią.



Kiedy byłam małą dziewczynką, pojechałam z rodziną do Meksyku. Nie byliśmy specjalnie zamożni, ale mieliśmy szczęście, że mogliśmy sobie pozwolić na coroczne zimowe wakacje, płynąc naszą rodzinną żaglówką na południe z naszej rodzinnej Kalifornii. Ponieważ podróżowaliśmy drogą morską, nasz widok na Meksyk był głównie z nadmorskich portów morskich, turystycznych nabrzeży i uroczych kurortów z przyległymi przystaniami. Pewnego dnia wynajęliśmy vana i pojechaliśmy w głąb lądu. Gdy przedzieraliśmy się przez dzielnice mieszkalne, zobaczyłem inną stronę Meksyku: zrujnowane domy z małymi, brudnymi podwórkami, poszarpane pranie zwisające ze sznurów do ubrań, poobijane stoiska z jedzeniem. Pamiętam, że czułem się smutny i nie mogłem sobie wyobrazić, jak by to było, gdyby dziecko w moim wieku mieszkało w takim miejscu. Wyobrażałam sobie śliczne dziewczynki z grubymi warkoczami, których zazdrościłam, które sprzedają mi w marinie chicklets, wracając do tych maleńkich domków.



Zapytałem mojego tatę, który pracował jako psycholog i poświęcił wiele życia na pomoc ludziom: „Czy to nie smutne?”. Następnie powiedział coś, co mnie zaskoczyło. Powiedział, że zamiast patrzeć na zniszczone domy, podarte zasłony i stare zabawki, zwracać uwagę na twarze ludzi. Powiedział, że był smutny, kiedy przejeżdżał przez szczególnie biedne rejony Meksyku, dopóki nie zauważył, że wielu ludzi w tych rejonach wydaje się szczęśliwych. Wyjrzałem przez okno i zacząłem zauważać, że dorośli gotujący w kioskach się śmieją, przyjaciele machali do siebie szczerymi uśmiechami, a dzieci na podwórkach wyglądały tak samo jak ja, kiedy bawiłam się w domu. Zrozumiałem, że chociaż wielu z tych ludzi było biednych i prawdopodobnie musieli pracować ciężej, niż przypuszczałem, byli bogaci w szczęście i miłość.

Kiedy myślę teraz o tym, jak kryzys gospodarczy wpływa na nasze życie w sposób, którego nie przewidzieliśmy, mam tendencję do odczuwania tego samego poczucia beznadziejności i przygnębienia, jakie czułem, kiedy po raz pierwszy mijałem te zubożałe dzielnice w Meksyku. Nie zapominając o tym, że czasy są niezwykle trudne i trudno wymusić uśmiech, gdy straci się pracę lub dom, staram się pamiętać, że mój tata był kiedyś tak samo biedny. Wspierając siebie i swoją pierwszą żonę jako student w pełnym wymiarze godzin z pracą w godzinach nadliczbowych i ledwie wystarczającym na jedzenie, opowiada historie z tamtego okresu bez cienia użalania się nad sobą, nie dlatego, że jest dumny, ale dlatego, że był szczęśliwy , a jego wspomnienia ilustrują to szczęście. Myślę o tym, jak po miesiącach oszczędzania pieniędzy na zakup dwóch steków w Święto Dziękczynienia, on i jego żona wrócili do domu i odkryli, że ich pies pożarł ich oboje. Myślę o maleńkiej chacie przylegającej do małego domu, który wynajmowali, gdzie czułe dzieci właścicieli domów głośno wskakiwały do ​​ich łóżka, żeby rano obudzić młodą parę.

Nie były to ponure, rozpaczliwe opowieści o utraconej nadziei i zmarnowanych dniach. I chociaż wierzę, że wszyscy napotkamy trudności, które sprawią, że poczujemy niezgłębiony strach i wątpliwości, mentalne pozostanie po swojej stronie jest prawdopodobnie jedynym sposobem, aby naprawdę wytrzymać tę walkę. Gdy moi przyjaciele zostają zwolnieni z pracy, którą kochali, nienawidzili lub czuli się obojętni, ich mentalna walka jak dotąd przewyższała fizyczną. Niektórzy znaleźli nową pracę, inni zrobili skok, aby osiągnąć cele, o których od dawna mówili, że będą dążyć „kiedyś”, ale ból, który zwykle odczuwają, wynika z napięcia w ich pewności siebie i wizerunku, a nie w ich portfelach . Ta świadomość sprawia, że ​​jest jeszcze bardziej oczywiste, że nasze własne emocjonalne bitwy są często tym, co pokonuje nas poza zewnętrznymi zmaganiami życia. Cele, które są niepieniężne i fundamentalna wiara w to, kim jesteśmy, nie powinny być skute kajdanami naszych czasów ani przykuci do łóżka chorą gospodarką.



Może nie jest to czas obfitości ani łatwości, ale jest to czas zmian, a dla wielu z nas rzeczy, które najbardziej chcielibyśmy zmienić, mają najmniejszą wartość pieniężną. Dlatego zamiast postrzegać tę zmianę jako spadek jakości naszego życia, możemy poświęcić ten czas na zakwestionowanie i ponowne ustalenie, co składa się na jakość naszego życia. Możemy budować relacje, wzmacniać przyjaźnie, poznawać siebie, nasze dzieci, naszych bliskich, myśleć o tym, jak zraniliśmy siebie, jak zostaliśmy zranieni i jak krzywdzimy tych, na których nam zależy. Możemy nauczyć się wprowadzać nasze wartości w życie, identyfikować nasz wpływ i rozumieć nasze prawdziwe znaczenie jako jednostek. Nasze rynki mogą się załamać, firmy zbankrutować, a domy przejęć, ale nawet gdy dźwigamy ciężar tej bolesnej rzeczywistości, ważne jest, abyśmy nie pozwalali sobie na krytyczny głos wewnątrz, który mówi nam, że sami straciliśmy jakąkolwiek wartość. Duch ludzki jest jedynym towarem, który nie traci na wartości. Możemy stać się bogatsi, a stając się bogatsi odnieść sukces na takim poziomie, jakiego być może nigdy nie osiągnęlibyśmy, gdybyśmy nie znali tej walki. Tylko z taką mentalnością możemy podnieść siebie i siebie nawzajem z tego kryzysu, a może nawet wyjść nieco wyżej.

Kalkulator Kalorii